Nikiszowiec potrzebuje wizji
Zabytkowa dzielnica Katowic – Nikiszowiec – to perła architektury robotniczej w Polsce. Ma potencjał, by stać się największą atrakcja turystyczną Katowic. Od lat dzielnicą chwalą się przedstawiciele regionu, a mimo to chyli się ona ku upadkowi.
Jednym z powodów są nieuregulowane kwestie własności i brak zainteresowanych aktywnym rozwiązaniem problemu. Piotr Uszok, prezydent Katowic, w rozmowie z dziennikarzami Gazety Wyborczej zapewniał, że bardzo mu zależy na zmianie wizerunku dzielnicy, ale niewiele może zrobić, bo budynki w Nikiszowcu są własnością Katowickiego Holdingu Węglowego i dwóch spółek mieszkaniowych. Jego zdaniem dzielnicą powinien się zająć urząd marszałkowski. Z kolei przedstawiciele holdingu i spółdzielni odsyłają do urzędu miasta.
– Żeby zmienić Nikiszowiec, trzeba najpierw uregulować sprawy własnościowe. Taką perłą architektury nie powinna się zajmować spółdzielnia mieszkaniowa, ale miasto – uważa Tomasz Stemplewski, dyrektor Wydziału Promocji w Śląskim Urzędzie Marszałkowskim.
Unikatowość miejsca podkreśla Robert Konieczny, uznany i nagradzany (m.in. tytuł House of the Year 2006 portalu WorldArchitectureNews.com) architekt ze Śląska. Jest zdania, że wizja dla Nikiszowca powinna być odważna: – To nie jest zadanie wyłącznie dla architektów. Osiedle jest skończoną formą i do tego świetną. Tutaj jest potrzebny znakomity pomysł, który ożywi tą dzielnicę. Nie zawsze miasto wie, co zrobić z danym miejscem. Czasami potrzebuje kogoś z zewnątrz, kto wskaże właściwy kierunek rozwoju.
Architekt dodaje, że takie konkursy na Zachodzie są czymś normalnym i niejednokrotnie przynoszą zaskakujące rezultaty.
Dzielnicę cenią również mieszkańcy Śląska, czego przykładem jest konkurs Metropolis na najbardziej sexy miejsce w przestrzeni publicznej regionu – na które z przyjemnością się patrzy, odwiedza, przebywa. Nagrodzoną propozycją był właśnie Nikiszowiec.